Niedawno jeden z neonowych blogerów wyznał, że wspominając w towarzystwie dawnych rówieśników szkolnych hasła NWO, reset, agenda (Z.J) skonstatował brak reakcji czyli zrozumienia o co chodzi

Mam wrażenie, że w wielu innych grupach ludzi, nawet światłych, oczytanych i zorientowanych brak kompletnie refleksji na temat zbliżającego się w 2024 roku "końca świata".
Nie jestem odkrywcą tego co chcę tu nakreślić, postaram się tylko z grubsza zrelacjonować coś co opisał ktoś inny i ewentualnie dodać parę refleksji od siebie. Opieram poniższe na wywodach mocno umotywowanych Artura Lalaka znanych mi z jego wykładów na YT oraz z jego książki pt. "Zabić bogów".

Powszechnie dość znana jest symbolika liczby 666 jako znaku Szatana. W różnych symbolach czy liczbach zaszyfrowane są bądź tylko ukryte pewne znaczenia dostępne tylko wtajemniczonym. Trzy szóstki to kamuflaż dla prawdziwie diabelsiej liczby 676. Liczba ta to liczba lat pomiędzy katastrofami na skalę globalną, które cyklicznie nawiedzają Ziemię. Może nawet nie tyle ją nawiedzają co sama Ziemia w swoim ruchu dookoła Słońca  (i wraz z nim w ich ruchu w galaktyce naszej) co 676 lat trafia w takie miejsce w kosmosie, które obfituje w ogromną masę odłamków materii, być może po innym, zniszczonym ciele niebieskim. Nie są to tylko małe, pojedyncze kawałki skał, które jako meteoryty spalą się w ziemskiej atmosferze. Więc co te 676 lat ich wielka ilość, być może nie małych rozmiarów bombarduje powierzchnię naszej planety. Siła tych uderzeń jest tak wielka, że dochodzi do wymiecenia życia z ogromnych połaci ziemskiego lądu. Ilość wzbitej w atmosferą materii - pyłów i dymu powoduje zaciemnienie nieba i wielomieięczny brak światła słonecznego, a co za tym idzie - zimno. To implikuje zatrzymanie wegetacji roślinnej i głód, który obok tzw. "zarazy" "dżumy" uśmierca ogromne populacje ludzi i zwierząt. Jednak to nie dżuma spowodowana jakimś wirusem jest przyczyną chorób i śmierci. Objawy owej "dżumy" znalezione w opisach średniowiecznych doskonale pasują do objawów choroby popromiennej jakie znamy współcześnie po katastrofie w Czernobylu, albo po zrzuceniu bomb atomowych w Japoni. Objawy te to między innymi skrócenie życia i bezpłodność.
Ostatnia globalna katastrofa tego typu miała miejsce w 1348 roku czyli 675 lat temu. Przed tą datą 676 lat wcześniej miała miejsce dżuma Justyniana. Były i wcześniejsze, ale z uwagi na spore przekłamania w datowaniu wydarzeń historycznych już trochę trudniej określić czy było to dokładnie kolejne 676 lat wcześniej lub ich wielokrotność (np. dżuma ateńska).
Okolice roku 1348 to czas ukrywania się naszego króla Łokietka w ojcowskiej jaskini i okres panowania po nim jego syna, bezpotomnego jednak Kazimierza, który kraj odbudowywał... ze zniszczeń? To także czas, który opisuje "Dekameron" Bocaccia czyli ucieczkę przed zarazą. W historii Europy okres po 1348 roku to także nagła ekspansja terytorialna Litwy ( dziejopis wspomina o tym, że ówcześni Litwini posuwając się na południowy wschód natrafiali na ogromne przestrzenie zupełnie opustoszałe, bezludne, które mogli obejmować w swoje posiadanie). 
Znane powszechnie są liczne przepowiednie końca świata, które sugerują jak należy się zachować kiedy przyjdą straszne zjawiska na niebie, a zwyczaj topienia marzanny jako zbyt długiej, srogiej, kilkuletniej zimy, bez najmniejszych promieni Słońca jest najprawdopodobniej reakcją wielu społeczeństw na traumę, której doświadczyli bardzo boleśnie. Podejrzewam, że mógł on narodzić się właśnie wtedy. Data 1348 pod wieloma względami wydaje się być datą przełomową, gdyż "zapomniano" po niej o wielu historiach znanych przedtem, a może i pozmieniano im daty...
Czy rok 2024 również będzie przełomem? Czy będzie to dokładnie w 2024 czy może nastąpi jakiś poślizg? 
Wiele wskazuje, że tak, że 2024 może to być ów rok przełomowy. Wtajemniczeni od dość dawna zintensyfikowali jakby swoje przygotowania do czegoś co już wszyscy określają komputerowym określeniem: reset. Tylko co kto rozumie pod tym terminem?  Czy tylko zmiany polityczne i finansowe?
Drążenie tuneli w skale jak ten Gotarda w Szwajcarii, odświeżanie schronów, budowanie nowych przypomina o istnieniu starożytnych "warów" w których ludzie znajdowali schronienie przed kataklizmami (wiele nazw miejscowości sugeruje obecność takich pradawnych schronów np. te z przedrostkiem "war"). Powstają banki nasion wszelkich roślin chyba nie na wypadek "epidemii covidow" przecież. Eksperymenty z zamykaniem grupy ludzi w enklawach odizolowanych od reszty świata na jakiś dłuższy okres czasu też jak sądzę wpisują się w przygotowania. No i szereg katastroficznych filmów akcji, którymi jesteśmy straszenii; a to na ząbich, a to na kosmitów, a to na zagładę Ziemii. 
Władza świadoma zagrożenia, odpowiednio przygotowana zabezpieczy siebie w głębokich , podziemnych miastach, a po wszystkim spreparuje sobie i ukształtuje z przetrwałych resztek ludzkości nowy organizm społeczny, ściśle według własnych życzeń.